Posty

Wyświetlanie postów z listopad, 2018

Dlaczego nasz Kolumbus jest właśnie TAKI?

Kiedy odwiedzają nas osoby z zewnątrz, reakcje są niemal zawsze takie same: zaskoczenie („że tyle tu miejsca”) i oczarowanie atmosferą („o jejku, jak tutaj wszyscy swobodnie się czują”). Podobno w naszej szkole jest tak, jak u dobrego znajomego w kuchni, na pogaduszkach - swojsko i bezpiecznie. Nasza szkoła nie przypomina bowiem szkoły – instytucji. Bo dokładnie takie było i jest nasze zamierzenie. Dlaczego? Wszystko po to, aby dzieci, jak najskuteczniej się uczyły, gdyż to właśnie proces uczenia się jest tu punktem centralnym – wszystko inne jest wokół niego zorganizowane i jemu podporządkowane. Poczynając od budowania poczucia bezpieczeństwa, poprzez zaplanowane i konsekwentne działania (które zaczynają się od urządzania wnętrz szkoły, tworzenia przestrzeni dla uczniów i nauczycieli), poprzez te nakierowane na budowanie wspólnoty w społeczności i współodpowiedzialności za miejsce i zachowanie. Paradoksalnie to właśnie mniejsza kontrola, a większe zaufanie, ustalanie wspólnych za

„Black Friday” w szkole, nie tylko w piątki 30tego – czyli o okazjach w procesie edukacji

"Black Friday". Kolejne promocje, biegniemy do sklepu, żeby wykorzystać okazję. A  jak wykorzystać je w procesie edukacji? Czy my, nauczyciele, wykorzystujemy okazje i  „promocje”, które podrzuca nam codzienne życie, wiadomości, a nawet pogoda? Wierzę, że dla części z nas odpowiedź będzie pozytywna. Muszę jednak podzielić się pewną refleksją. Pamiętam, jak w pewien zimowy poranek jechałam do pracy. Całą noc padał śnieg i do tego złapał mróz. Mijałam po drodze las i urzekł mnie widok drzew. Wyglądały, jak z najpiękniejszej zimowej fotografii - pokryte białą szadzią lśniły i odbijały się w porannym słońcu. W kilka sekund w mojej głowie powstał nowy plan dnia. Skoro drzewa tak mnie urzekły, to co na to moi uczniowie? Podjęłam decyzję, że nie będą tego dnia uczyć się o zwierzętach, a zajmą się opisem tego, co widzą z okna. Nieważne było dla mnie, że nie wykorzystam materiałów przygotowanych poprzedniego wieczoru. Materiały nie uciekną, a takiego widoku z okna mogę j

„Jak zostałam nauczycielem”

Od zawsze uczyłam. Odkąd pamiętam. Ale nie zawsze wiedziałam, że stanie się to moim zawodem, a przede wszystkim - moją wielką życiową pasją. Sama droga była długa i kręta, bo jak większość moich „podwórkowych” koleżanek, chciałam zostać: najpierw tłumaczem, potem lekarzem, a na końcu nawet... stomatologiem. I tak – to ta ostatnia profesja stała się przyczynkiem do wyboru profilu klasy licealnej. No, a potem miało już być z górki. No prawie 😊 W klasie maturalnej nadeszła kolejna refleksja i stało się, co miało się stać. Całą moją dotychczasową wizję własnego życia zmieniła jedna decyzja. Wybrałam pedagogikę. Do tego w najbardziej „gorącym” momencie dla tego kierunku studiów, bo na początku kolejnej reformy. Nikt nie wiedział czego i jak uczyć, ale dzięki temu mogłam być uczestnikiem dyskusji o potrzebach edukacji wczesnoszkolnej, o tym jaki ma być program nauczania, jak łączyć edukację polonistyczną, przyrodniczą, plastyczną…., żeby niczego „nie popsuć”. Słowem - był to nieza